wtorek, 27 września 2011

Przepowiednia

Bloga założyłam niedawno. Pewnie więc pamiętacie skąd ta nazwa, a jeśli nie wystarczy kliknąć. I cóż - okazało się, że ten pomysł był małą przepowiednią... Ale od początku. Nie było mnie tak długo z powodu wykopalisk. Miałam to szczęście (lub nie), że zostałam kierownikiem jednego z wykopów, więc po pracy wracałam tak wykończona, że nie miałam na nic sił. Kopaliśmy pod kościołem św Jakuba w Toruniu. Jest to jedna z najpiękniejszych budowli jakie widziałam, kto nie wie o czym mówię zapraszam do Torunia na Nowy Rynek:) Niesamowite detale architektoniczne, blendy, glazurowane cegły z napisem XIV wiecznym biegnącym dookoła prezbiterium.



To widok z wykopu:)


A na tym m.in. polegała moja praca:)

Mimo iż mój wykop miał cele czysto architektoniczne, kopaliśmy przecież na cmentarzu (jak wiadomo obok kościoła zazwyczaj był cmentarz, spokojnie, oszczędzę Wam zdj kości), gdzie znajdowalismy m.in. wianki grobowe z nitki jedwabnej ze złotą owijką, cekinami i koronkami... miodzio! Ale ale do rzeczy... Podczas miesięcznego pobytu w tym miejscu, zaobserwowałam stadko dzikich kotów. Kocur, kot młody i kotka z listwą mleczną, pewnie siostra młodszego kocurka.


Wiadomo że kicia miała dzieci, jednak nigdy ich nie widziałam. Do czasu. Pewnego dnia idąc do pracy byłam świadkiem jak panowie z Oczyszczania Miasta wrzucają do kubła na śmieci obok puszek po piwie zwłoki małego szarego kociaka jak z reklamy Whiskasu, tylko że płaskiego bo po samochodzie... I tak to sie zaczęło. Następnego dnia mama przyprowadziła 3 małych na jedzonko, bo oczywiście dokarmiałam wszystkie:) Jednego udało mi się złapać.


Walczył jak lew, pomimo że były to same kosteczki. Kosteczki ze skórą i pchłami. Blizny zostaną na zawsze:) Wiedziałam już, że małe są w bardzo złym stanie. Starałam się dokarmiać, ale przychodziła tylko matka. Parę dni później pogoda znacznie się pogorszyła. Było zimno i padało. Wracam z wc i jestem świadkiem takiej oto sceny: mama prowadzi małe na Rynek, ona mniej więcej orientuje się między samochodami i ludźmi ale one zmoknięte, przerażone uciekają wprost pod koła. Kićka była młoda i wycieńczona, zapewne nie starczało jej pokarmu i prowadziła dzieci na nauki polowania, bo na Rynku jest dużo gołębi. Tej nocy nie spałam. Już nie śniły mi się kości. Widziałam tylko te biedne mokre kociaki tak słabe, że można było podejść do nie na odległość ręki bo nie miały siły uciekać. Mimo negatywnej opinii mego mężczyzny zdecydowałam - tak dłużej być nie może! Kolejnego dnia - ostatniego na wykopie zorganizowałam grupę osób o wielkim serduszku i wyłapalismy małe. Okazało się że miot miał 6 jednak przeżyły 4. Z łapanki prosto do weta. Gdyby nie interwencja po 2 dniach przeżyłby tylko jeden, były w tak okropnym stanie.




Tak wiec mam swoje shabbycats'y... Są u mnie już 2tygodnie. Oczywiście w izolatce - łazience, ponieważ mieszkam w kawalerce nie mam pokoju w którym mogłabym odizolować je od moich kotów. Są leczone, jeszcze tydzień i mam nadzieję będą w pełni zdrowe. A teraz apel do wszystkich bloggerek, o wielkich serduszkach - w ich imieniu proszę o dom. Zasługują na to. Na ciepły kąt, ludzką rękę, która pogłaszcze i serce w które można będzie wymruczeć wszystkie złe historie dzieciństwa i nadzieje na lepszą przyszłość...



Pozdrawiamy!

2 komentarze:

  1. Kurcze żesz...do małopolski kotecka mi pewnie nie dowieziesz, a i ja mam za daleko do Ciebie;/ Strasznie mnie chwyciły za serce te zdjątka wychudzonych futrzaczków. Bo te robione juz z domu sa przesłodkie i milo się na nie patrzy:))
    Kościól w Toruniu...poezja!!!Nigdy nie byłam w tym mieście;/Pozdrawiam, zyczę kociakom nowych, dobrych domów!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ kociego nieszczęścia! I wciąż go na świecie więcej niż tego ludzkiego.

    Cudowną jesteś dziewczyną, że zdecydowałaś uchronić od zagłady te cztery maluchy. Niestety, wziąć nie mogę:( chociaż chciałabym opiekować się wszystkimi kotami świata.

    Nawet nie wiem co doradzić Ci w sprawie adopcji, bo z własnego doświadczenia wiem jak trudny to problem. Więc może rozglądajcie się za większym lokum, najlepiej z ogródkiem!

    A 'Twój' kościół faktycznie przepiękny.

    Wiele pozdrowień, wiele

    OdpowiedzUsuń